środa, 19 października 2016

Pytanie jest retoryczne – oczywiście, że się da. Jak się chce. Raczej należałoby spytać, jak to zrobić albo jakim kosztem. Tu sprawa robi się już bardziej skomplikowana…

Wszystko zależy od wielu czynników. Pierwszy to czas. Umówmy się – dostępność w stylu: „w środę od 8 do 10, a potem od 13 do 16 co drugi tydzień” nie stawia nikogo w poważnym świetle. Jeżeli Twój tygodniowy podział zajęć jest przystępny i umożliwia Ci podjęcie wydajnej pracy oraz jeżeli sam udział w zajęciach ci wystarcza, ponieważ nie studiujesz hardkorowych kierunków wymagających kucia po nocach i tworzenia projektów na ostatnią chwilę (wasze zdrowie inżynierzy!) – to śmiało możesz rozglądać się po ofertach pracy.

Mierz siły na zamiary.

Pojawia się pytanie: jak bardzo angażująca ma być Twoja praca? Gdy studiujesz i dorabiasz, sprzedając w centrach handlowych ciuchy, wystawiając towar na półki z magazynu, podając kawę, dzwoniąc z call center gdzie wykonujesz określone czynności w sztywnych godzinach i nie martwisz się o to, czy firma/projekty bez Twojego udziału staną w płomieniach, gdy wyjdziesz – nie ma problemu.

Inaczej gdy wybrałeś drogę zawodową o poziomie trudności zbliżonym do zaniesienia pierścienia do Mordoru. Stwierdziłeś, że założenie jednoosobowego przedsiębiorstwa to dobry pomysł lub masz nie ramowe godziny pracy, albo trzaskasz zlecenia z czasem realizacji „na teraz”, lub po prostu płacą Ci za wykonanie zadania, a nie za ilość czasu jaką na nie poświęcisz… masz całkowitą rację, zastanawiając się czy uda Ci się wykonać i obowiązki względem pracodawcy jak i uczelni… oraz względem ostatniego miejsca, o którym często się zapomina w takich artykułach– domu. Gdy jesteś względnym czyścioszkiem, jadasz na mieście lub mieszkasz z rodzicami – nie ma tematu. A jak jest inaczej…? 

Twój świat, twoje kredki.

Ostatnim czynnikiem jesteś Ty – jak bardzo jesteś zmotywowany, poukładany i jak dużo masz w sobie mocy, żeby po powrocie z pracy siąść do książek? Każdy, kto miał już za sobą jakąkolwiek pracę zgodzi się ze mną – widok miękkiego łóżka po 8 godzinach pracy sprawia, że twierdzenia Eulera, szeregi Taylora, czy inne rzeczy schodzą daleko za drugi plan.

Jeżeli oczekujesz ode mnie na koniec jakiegoś złotego przepisu na to, jak faktycznie pogodzić pracę i studia, niestety Cię rozczaruję – nie posiadam takiego. Podzielę się z Tobą tylko drobnymi wskazówkami, które już pewnie dawno znasz z kobiecych magazynów: rozejrzyj się za pracą blisko uczelni i miejsca zamieszkania. Kurs: Huta – Ruczaj – Krowodrza – Ruczaj – Huta? Dzień w dzień? Nie każdy może temu podołać.

Zaplanuj sobie też dobrze obowiązki –nie wymagaj od siebie Bóg wie czego, ale ustal taki poziom, żeby nie zwalać wszystkiego na weekend. Należy Ci się czas dla siebie – ulubiony serial, wyjście ze znajomymi, wieczór z książką, ulubioną grą lub drzemka – to Twój czas. Nie zajedź się do nieprzytomności. Tyle. Bądź w tym konsekwentny, a wszystko będzie cacy.

Aha! I zawsze można stwierdzić że: niech twoja pasja będzie twoją pracą, a wtedy nie przepracujesz w życiu żadnej chwili. No cóż… Wtedy twoje hobby przestaje być hobby i robisz to, co kochasz nie z miłości, a z musu. Najgorzej. Nie polecam.

Skomentuj:

:)
:(
=(
^_^
:D
=D
|o|
:"(
;)
(Y)
:o
:p
:P

Pisząc komentarz zachowaj kulturę. Głupie i bezsensowne komentarze oraz hejty będą kasowane.

Designed By Blogger Templates | Templatelib & Distributed By Blogspot Templates